JAN SZEWCZYK:
„MAGIA FIN DEL MUNDO, O WYPRAWIE DO ZIEMI OGNISTEJ I PATAGONII”
Samolot zaczyna zniżanie do lądowania w Ushuai, najbardziej na południe wysuniętym mieście świata. Wrażenie dla mnie niezwykłe, gdyż za chwilę zacznie się spełniać jedno z moich podróżniczych marzeń! Z samolotu, targanego raz po raz przez silne podmuchy wiatru, widać wreszcie słynny kanał Beagle oraz częściowo porośnięte, częściowo zaśnieżone, częściowo zamglone góry wzdłuż kanału. Z nosem i aparatem przyklejonym do okna samolotu, uśmiecham się do siebie, patrząc po raz pierwszy na Ziemię Ognistą. Lądowanie na lotnisku w Ushuai jest dość spektakularne, ze względu na jego położenie na wysuniętym półwyspie.
Po 19 godzinach lotów netto (licząc bez przystanków) znalazłem
się na południowym krańcu Ameryki Południowej, w linii prostej 150km od Przylądka Horn, 1000km od brzegów Antarktydy, 14340 km od domu. Jestem na końcu świata :-). Tak się zresztą promuje to miejsce, zachęcając turystów do przyjechania.
A zatem Bienvenido al fin del mundo. Co dalej… o tym
opowiem podczas naszego spotkania w Kei :-).
Zapraszam!